Obecnie banki posiadają w swoich bilansach ponad 400 000 kredytów mieszkaniowych we frankach. To i tak nie dużo, w porównaniu do ostatnich lat. Ich ilość zmniejszyła się aż o 20% Renesans przyznawania kredytów frankowych przypadł na lata 2005-2008. Udzielono ich wtedy najwięcej, łącznie w kwocie 116 mld zł. Dziś nie przyznaje się już pożyczek w tej walucie. Osoby, które spłacają zaciągnięte niegdyś zobowiązanie mogą skorzystać z przewalutowania. Nie zawsze się to jednak opłaca.
W sytuacji kiedy polski złoty traci na wartości kredytobiorcy są na straconej pozycji. Dlaczego? Transze kredytu czy też raty są przeliczane na złotówki po kursie walutowym, który obowiązuje w dniu spłaty, a nie w dniu zawierania przez kredytobiorcę umowy z bankiem. Przewalutowanie pozostałej do spłaty części kredytu odbywa się więc po notowaniach, które obowiązują w konkretnym dniu.
Gdy staramy się o przewalutowanie kredytu we frankach, zwróćmy na to uwagę na to, że bank bardzo często domaga się prowizji. Dodatkowe koszty są na tyle wysokie, że jeżeli zostało nam stosunkowo mało rat do spłaty, nie opłaca się zmieniać zobowiązania na złotówki.
Pamiętajmy, że nawet gdy przewalutowanie naszego kredytu nie wchodzi w grę, można spróbować obniżyć jego ratę miesięczną. Wydłużając okres kredytowania, np. o dziesięć lat, miesięczna transza się zmniejszy. Bank najczęściej idzie klientowi na rękę i zgadza się na takie rozwiązanie. Jedyne ograniczenie to czas – kredyt nie może być wzięty na więcej niż 35 lat. Rozwiązaniem na zaoszczędzenie jest także samodzielne kupowanie waluty przez spłacającego i wpłacanie jej na konto banku. Jednostki można kupować w kantorach internetowych, gdzie mamy atrakcyjne kursy i niższe spready niż w placówkach bankowych. Unikamy w ten sposób kosztów przewalutowania w banku. Tym sposobem możemy obniżyć ratę kredytu o kilkadziesiąt złotych miesięcznie, co daje pokaźną kwotę w skali roku.
Doktor Marlena Listopad
Doktor ekonomii UJ.